Jak być może wiecie, wystawiałam się na tegorocznym Jarmarku Dominikańskim z moimi pracami. Jak było?
- Zimno i mokro!!!!!!!
- Ale to barrrrrrdzo zimno, aż ubrałam spodnie w środku lata.
- Ciasno - nie dało się zrobić porządnego pokazu dywanowego, na taborecie po prostu się nie da dziergać nic większego od chusteczki! O, patrzcie, jak krzywo wychodzi:
- W zasadzie nic nie zarobiłam i nic nie straciłam - zwrócił mi się koszt wszystkich sznurków zamówionych na jarmark.
- Zostało mi kilka kolorowych dywanów, z których niebawem porobię inne kolorowe dywany, ku uciesze Małżonka - wyznał mi ostatnio, że najbardziej lubi dywany wielokolorowe i trójwymiarowe (czyli takie, o które można się łatwo potknąć).
- Odkryłam, że ludzie dzielą się na japaczy ("ja tylko paczę" - wymowa oryginalna) i macaczy (pomaca i sobie pójdzie). Nadal nie jestem pewna, do której kategorii ja należę. Teraz sobie myślę, że mogłam wywiesić kartkę o treści "towar pomacany należy do macanta". Ale w takim razie co z towarem "opaczanym"?
- Kupiłam sobie śliczne kolczyki kilka stoisk dalej. I to niejedną parę :D
- Ostatkiem sił powstrzymałam się przed wydaniem majątku na stoisku z imbrykami pomalowanymi w krowy i teraz tego żałuję :(
Nie zamierzam się już więcej wystawiać. Było to ciekawe doświadczenie, ale wolałabym spędzić lato na rowerze lub na plaży, a nie na robieniu hurtowych ilości dywanów, czy pośród tłumów zziębniętych ludzi w kurtkach przeciwdeszczowych.
Z części resztek zdążyłam już zrobić dywan w stylu mandala. Miał być malutki, ale ten czekoladowy sznurek uparcie nie chciał się skończyć, więc robiłam i robiłam... Użyłam dwa kolory sznurka bawełnianego (ecru i czekolada) i resztki niebieskiego sznurka poliestrowego. Dzieło ma wymiary 150x160 cm nie licząc frędzli. Wyrobiłabym się z nim w dwa dni roboty, ale w międzyczasie pojechałam z Mężem nad jezioro, gdzie znowu (albo nadal) marzłam.
Mandalowy dywan zaczęłam od koła, które szybko stało się ośmiokątem. Potem próbowałam skwadratyzować ten ośmiokąt, ale z bliska widać jeszcze wypukłości na brzegach dywanu. Muszę stanowczo popracować nad kwadratyzacją n-kątów foremnych.
Cały czas improwizowałam i nie spisałam żadnego schematu. Za to w przyszłym tygodniu napocznę jeszcze większą żółto-czerwoną mandalę do salonu i najprawdopodobniej zrobię filmik ze schematem :)
Świetne połączenie kolorów. Piękny dywan wyszedł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Trochę boję się łączyć kolory, jestem raczej fanką jasnych dywanów w kolorze ecru.
UsuńWłaśnie to Mi sié nasunélo podczas oglàdania Takich pracy, Leo Peter kolorem...tak pomyslalam...a potem, nie, może bajka.spokojna i nie ma potrzeb zbyt kolorowych.
UsuńNie każdy, myślę sobie, za kolorem goni...
No cõz... skoro jednak lek, obawa jakaś powstrzymuje cię, to orąco polecam spróbuj.
Wspaniałe rzeczy robisz dziękuję.
Alisha
Przepiękny ten mandalowy dywan! A co do potencjalnych klientów, ja niestety jestem macaczem. Macam absolutnie wszystko, staram się jednak robić to delikatnie, bez szwanku żadnego.
OdpowiedzUsuńSzwank szwankiem, ale ta nadzieja wzbudzona w sprzedawcy! :D Ja chyba wolę dyskretnie paczać (paczeć?)
UsuńParabens esta lindo,,,,abraços
OdpowiedzUsuńWygląda SUPER!
OdpowiedzUsuńimprowizuje Pani najpiękniej jak się da :)
OdpowiedzUsuńGostaria de receber o gráfico desse lindo tapete.
OdpowiedzUsuń