Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2014

Dywan "Bukiet"

Tym razem na sznurki czekałam aż dwa dni, przez co znowu dotarły do pracy i znowu musiałam dowieźć je do domu zbiorkomem. W oczekiwaniu na surowiec wymyśliłam sobie taki oto wzór z kwiatów: Na ogół nie lubię robić dużych (arcy!)dzieł z doczepianych motywów, ponieważ regularne doszydełkowywanie małych części po prostu męczy mnie i nudzi. Ale metoda ta jest bardzo wygodna podczas robienia dywanu - można łatwo oszacować czas wykonania (20 minut * 19 kwiatków) i całkowitą długość sznurka (5 kwiatków to niecałe 200 metrów). Taki dywan można też dowolnie powiększyć po pewnym czasie, dodając kolejne okrążenie kwiatowe. Łatwo również można przerobić sześciokątny okrąg na równie sześciokątny owal. Zużyłam aż 751 metrów sznurka na dywan o średnicy 140 cm. Machałam szydełkiem 10 mm przez sześć i pół godziny pracy, a całość waży 3.6 kg. Owa sznurkożerność sprawiła, że końcowy produkt wyszedł bardzo "mięsisty". Wygodnie się na nim siedzi i poleguje. Może kiedyś dorobię kolejn

Domowe Zpagetti

Na początek radosna wiadomość: dywan [ Pawie oka ]  już się "wyśmierdział" i teraz pachnie całkiem przyjemnie :) A teraz do rzeczy: jakiś czas temu pisałam o [ Hoooked Zpagetti ] . Cena jednego motka to 30-40 zł, zaczęłam się więc zastanawiać, czy nie dałoby się zrobić takiej przędzy metodą chałupniczą. Znalazłam w sieci ten oto film, pokazujący jak zrobić "t-shirt yarn" z bawełnianych koszulek z odzysku. Spróbowałam i już na samym początku napotkałam na problem: w polskich ciuchlandach bardzo ciężko jest dopaść koszulkę bezszwową! Kupiłam cztery wielkie koszulki ze szwami, uprałam, poczekałam aż wyschną, pocięłam, rozciągnęłam, zwinęłam i wyszedł mi z tego... mały koszyczek wyglądający, jakby urodził się i wychował w okolicach Czarnobyla: No obrzydlistwo... Wydałam około 16 zł, nie licząc wody i prądu do pralki. Po odrzuceniu nieprzydatnych fragmentów koszulek zostało mi jakieś 750 gramów bawełny. Zpagetti zrobione z t-shirtów jest bardzo spręży

Dywan "Krople rosy"...

... chociaż myślałam też o nazwie "Zielone krowie placki". Jakieś licho podkusiło mnie, żeby zrobić dywan ze sznurka poliestrowego. Sznurek poliestrowy to koszmar! Ciągnie się to to jak gumka od gaci, nie da się zrobić ażurowych wzorów, tylko takie zwarte. Jest za lekki, więc dywan nigdy nie uprasuje się pod swoim ciężarem. Nadaje się bardziej na pokrowce do poduszek i puf. Może jeszcze na gobeliny (z racji lekkości).  No dobrze, ma może 3 (słownie: trzy) zalety: bardzo milusi w dotyku (gdy robiłam poprzedni dywan ze sznurka bawełnianego, to musiałam założyć bawełnianą rękawiczkę, żeby sznurek mi nie obtarł skóry do krwi), ładnie pachnie - w zasadzie, to w ogóle niczym nie pachnie, co również oznacza, że nie śmierdzi (tak jak sznurek bawełniany z [ poprzedniego dywanu ] ), był tani i zielony jednocześnie :D Może i fajnie wygląda z daleka i na zdjęciach, ale z bliska widać łączenia. Nie popełnię znowu tego modelu, dopóki nie dopracuję techniki. Z ciekawos

Dywan "Pawie oka"

Zaczęłam dziergać ten dywan we wtorkowy wieczór, ale dopiero w czwartek znalazłam kilka godzin wolnego na dokończenie go. Sznurek bawełniany to wspaniały materiał! Jest odpowiednio sztywny i ciężki, więc dywan od razu wychodzi gładki, a ewentualne drobne zmarszczki wygładzają się samoistnie pod wpływem ciężkości sznurka. Jego jedynym mankamentem jest zapach - sznurek wydziela dyskretną woń smaru do maszyn albo innego technicznego mazidła. Początkowo oszukiwałam się, że to sprawka robotników zdzierających stary asfalt na ulicy przed blokiem, ale kolejne dni potwierdziły smutną prawdę - to jednak sznurek. Mój Mąż z kolei uważa ten zapach za bardzo przyjemny i twierdzi, że mam "zwęchy" (zapachowy odpowiednik "zwidów"). Drobnym mankamentem jest też szorstkość sznurka - bardzo obcierał mi dłoń i w końcu musiałam założyć bawełnianą rękawiczkę z obciętymi palcami. Jest jednak bardzo przyjemny w dotyku, gdy chodzi się po nim boso. Wspaniale masuje stopy :) Dywa

Sznurki przyszły!

Właśnie tak wyglądają dwa kilometry sznurka na dwa dywany Dostałam je już 23.5 godziny po złożeniu zamówienia, mimo iż szły kurierem GLS! Kurier z paczką zdybał mnie w pracy, więc potem musiałam przetransportować około 6-7 kilogramów sznurka do domu. Była to doskonała wymówka do skorzystania z autobusu :) Efekty zobaczycie już niebawem!

Dywanik "Mandala" do sypialni

Zaszalałam ostatnio na Dniach Kraftu (dlaczego nie rękodzieła, tylko jakiegoś kraftu?!) w Galerii Przymorze i kupiłam dwa motki oryginalnej "włóczki" Zpagetti :) Gwoli ścisłości: nie jest to włóczka, tylko dzianina z odzysku - aż 120 metrów w każdym motku. Ale będę mówić "włóczka", bo słowo to ma mniej sylab niż "dzianina z odzysku", a ja oszczędna jestem. Owa zdobycz ważyła łącznie około dwóch kilogramów a mój dzielny Mąż nie dość, że dał się zaciągnąć na te pasmanteryjne mini-targi przeznaczone dla kobiet w kwiecie wieku, to jeszcze potem to dźwigał. Żeby nie było - potem poszliśmy do Leclerka i kupiliśmy mu pompkę nożną z manometrem i ukraińskie piwo, więc też dostał coś od życia. Jestem z niego niesamowicie dumna :) Odróżnia sutasz od dekupażu! W każdym razie, za pomocą dosyć grubego szydełka zrobiłam ten oto dywanik do sypialni: Korzystałam ze wzoru znalezionego w internecie [ klik! klik! klik! ] . Dywan waży prawie 2 kg i