W tym tygodniu machnęłam taką mandalę z nachodzącymi na siebie płatkami: Dywan mierzy 164 cm średnicy (tyle co ja wzrostu!!!), ma 77 okrążeń i pochłonął 3 km sznurka bawełnianego o grubości 3 mm przy użyciu szydełka 5 mm. Siedziałam na(d) nim 6 dni po 3 godziny. Jest zrobiony spiralnie, tzn. każde okrążenie przechodzi płynnie w następne okrążenie bez zamykania oczkiem ścisłym. No, prawie każde okrążenie. Tam są ze dwa okrążenia z samych szyszeczek i wtedy faktycznie przechodzimy ze spirali do zamkniętego koła, ale tylko na chwilę, bo potem wracamy do spirali. Dywan zaczyna swój żywot jako 8-dzielny, ale potem ma już 16 i 32 powtórzeń. I wiecie co? Nie podoba mi się za bardzo :( Na mój gust jest tam za mało szczegółów. Ja lubię, jak na dywanie dzieje się taki bizantyjski przepych - mnóstwo reliefów, szyszeczek, fontanny, wodotryski i metaforyczne barokowe krzywe złote nóżki... A ten dywan jest dla mnie za ubogi. Ale może komuś z Was się spodoba? Jest dość łatwy, taki w sam raz na pierws...