No więc zamarzył mi się dywan o kształcie innym niż dotychczas. Początkowo miałam taki zamysł, coby zrobić ramkę i upchnąć w niej mnóstwo szydełkowych kółek - coś w rodzaju mechanizmu zębatkowego w zegarku. Już od samego początku ciężko było mi się zabrać za robotę. Zwykle robię duże dywany na stryszku, a teraz panuje tam dosyć niska temperatura. Musiałam specjalnie przemeblować salon, żeby mieć gdzie pracować bez konieczności zakładania grubych ubrań. A potem było tylko coraz gorzej :D
Samo zewnętrze (ramka) dywanu nie stanowiło żadnego problemu - ale, taka mała uwaga na przyszłość: jeżeli chcecie wydziergać coś dużego i kanciastego, to już podczas robienia łańcuszka zaznaczcie sobie spinkami do włosów miejsca, w których będziecie robić rogi. Ja tego nie zrobiłam, przez co dwa razy liczyłam do 303, raz podczas robienia łańcuszka i drugi raz podczas robienia pierwszego okrążenia ze słupków :D Rogi wypadały oczywiście w oczkach nr 101, 202 i 303.
Ile ja się naklęłam przy robieniu środka! Co wydziergałam kawałek, to prułam drugie tyle. Pokrycie trójkąta kołami jednak nie jest trywialną sprawą. Próbowałam tak i siak i zawsze było brzydko i/lub krzywo* (odpowiednie podkreślić). Jedynym plusem było to, że nauczyłam się tak łączyć dwa elementy tak aby nie było widać zgrubienia na łączeniu. Przy okazji poniszczyłam sobie paznokcie podważając nimi sznurek, jako że robótka w tym miejscu była zbyt ciasno zrobiona, aby wbić grube szydełko.
W końcu się poddałam i środek zrobiłam też trójkątny - tym razem dziergając od zewnątrz do wewnątrz. Nadal jestem w szoku, jaka to łatwa metoda! Klasyczny sposób szydełkowania od środka do zewnątrz wymaga dodawania odpowiedniej liczby oczek w odpowiednim czasie i miejscu. Dziergając w drugą stronę należy maksymalnie ściągać robótkę, co nie wymaga tak wielkiego "wysiłku umysłowego" (hehe...), jak dodawanie oczek.
Garść parametrów:
W końcu się poddałam i środek zrobiłam też trójkątny - tym razem dziergając od zewnątrz do wewnątrz. Nadal jestem w szoku, jaka to łatwa metoda! Klasyczny sposób szydełkowania od środka do zewnątrz wymaga dodawania odpowiedniej liczby oczek w odpowiednim czasie i miejscu. Dziergając w drugą stronę należy maksymalnie ściągać robótkę, co nie wymaga tak wielkiego "wysiłku umysłowego" (hehe...), jak dodawanie oczek.
Garść parametrów:
- dywan jest trójkątem równobocznym o długości brzegu 210 cm.
- zużyłam 910 metrów sznurka na ramkę i 550 metrów na środek, co łącznie waży około 7 kg.
- sznurki niby miały tę samą grubość (5 mm), ale ich przekroje były różnych kształtów, zewnętrze zostało więc wydziergane plastikowym szydełkiem 10 mm, a środek metalowym szydełkiem 9 mm.
- sznurek zużyty na środek jest nieco ciemniejszy, ale nie aż tak jak to widać na zdjęciach. Różnica w kolorze wynika głównie z faktu, że światło inaczej pada na wypukłe wzory wnętrza dywanu, niż na płaski brzeg.
- nie wiem, ile zajął mi czasu cały dywan, musiałabym odjąć czasy dziergania i prucia bezsensownych kawałków. Szacuję że teraz, bogatsza o doświadczenie, machnęłabym go w 12-14 godzin bez przerw na jedzenie i siusiu.
Komentarze
Prześlij komentarz