Jak co lato poprałam różne pomniejsze dywaniki, niedokończone zaszłości historyczne i próby-i-błędy ściegów, które nigdy nie ujrzały światła dziennego. Kiedy już wszystkie sznurki wyschły, popełniłam z nich ogromny dywan na stryszek :D A i tak zostało mi chyba drugie tyle resztek sznurka w różnych kolorach. W [ poprzednim wpisie ] narzekałam na nudę podczas przepruwania mandali na pomniejsze dywaniki - nawet ich tu nie użyłam po wypraniu, dywan byłby po prostu za duży!
Mam duże skosy na stryszku i nie dało mi się tak ustawić z aparatem, żeby uchwycić cały dywan. Trudno, musicie się zadowolić kawałkami :P
Użyty ścieg to zwykłe słupki pojedyncze przerabiane z odwracaniem robótki po każdym rzędzie. Dookoła biegnie ramka zrobiona również ze słupków i jedno okrążenie z oczek ścisłych w tylną pętelkę.
Kolos ten mierzy aż 258x190 cm i waży 12 kg, co oznacza, że zużyłam na niego rekordowe 2.6 kilometra sznurka bawełnianego o grubości 5 mm w ciągu około 20 godzin. Do tego jak zwykle użyłam szydełka 9 mm. Jest to moja największa dotychczasowa praca i chyba nie pobiję już nigdy tego rekordu. Musiałam przestawić kanapę, żeby się zmieścił...
I jak Ty go potem upierzesz;) Wyszło pięknie!
OdpowiedzUsuńPoprzerabiam go na mniejsze jednokolorowe porcje, narzekając przy tym jakie to nudne :P
UsuńRewelacyjny, podziwiam jak kazde Twoje dzieło:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę robi MEGA wrażenie ! Wielkie brawa ;)
OdpowiedzUsuń