(a kobiety na traktory). Już ze dwa lata temu natrafiłam na wzory Franka O'Randle, ale zawsze miałam inne rzeczy do zrobienia - aż do tej jesieni, kiedy to opuściła mnie wena twórcza i moce przerobowe.
[ Frank O'Randle ] jest jednym z niewielu mężczyzn projektujących wzory szydełkowe. I to nie jakieś tam maciupkie serweteczki, tylko wielkie ogromniaste wzory! Możecie sami obejrzeć te cuda na jego stronie na [ Ravelry ]. Niektóre z nich można ściągnąć za darmo i przerabiać w długie jesienno-zimowe wieczory
Frank O'Randle |
Frank pisze, że nauczył się szydełkować na jesieni 2010 roku. Najpierw przerabiał proste wzory na kwadraty, które potem zespalał w większe pledy i koce. Ale przerabianie czyichś wzorów znudziło go po półtora roku i zaczął wymyślać własne projekty. Jego wzory noszą dosyć specyficzne nazwy:
- Mini Rings of Change (mini-pierścienie zmiany)
- Spirals of Change (spirale zmiany)
- Moods of Change (nastroje zmiany)
- Families of Change (rodziny zmiany)
- itd...
Facet generalnie lubi zmiany ;)
Przerobiłam 28 z 42 okrążeń [ mini-pierścieni zmiany ] zanim zabrakło mi jednocześnie podłogi i resztek sznurka. Wzór był bardzo solidnie opisany, ani razu nie zastanawiałam się "co autor miał na myśli" i zachęcam Was do wypróbowania tego wzoru. Ma on co prawda postać instrukcji słownych po angielsku, ale już Wam kiedyś pisałam [ instrukcję ] do czytania instrukcji.
Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego panowie tak rzadko chwytają za szydełko. Internautka Ewa udzielająca się często na moim facebooku uświadomiła mi, że wcale nie jest to takie rzadkie zjawisko! Zerknijcie chociażby na te strony:
[Dendennis] - strona dziergającego Holendra
[Junior silva] - youtube'owy kanał szydełkującego chłopaczka, który ma ponad 31000 subskrypcji!
Postanowiłam namówić mojego osobistego Małżonka na zabawę szydełkiem i drutami. Chciałam nawet sfilmować jego zmagania z rękodziełem, nie mogliśmy jednak dojść do porozumienia w kwestii tytułu filmu. Myślałam o czymś w stylu "Samiec alfa zaznajamia się z hobby swojej Żony", w myślach nawet usłyszałam ten tytuł głosem Krystyny Czubówny :D Natomiast Mąż nalegał na tytuł "Programista usiłuje wydłubać sobie oko". Skończyło się więc na zdjęciu :) Oto próbka mojego Męża - dwa rządki słupków opartych na łańcuszku. Robótka druciana nie została sfotografowana z powodu niewielkich rozmiarów (pół rządka).
Jakie były przemyślenia mojego Męża? Otóż:
- dzierganie jest "mega-trudne, bo jest za ciasno i jest za mało pola do manewru".
- ciężko było zapamiętać sekwencję ruchów.
- Mąż nie widział oczek jako osobnych bytów, cała robótka wydawała się jednym wielkim kłębowiskiem. Faktycznie, był już wieczór i cały eksperyment odbywał się przy sztucznym świetle. Stąd wynikł kolejny problem - czym różni się przerobione oczko od nieprzerobionego w robótce drucianej?
- "Aaaaaaaaa.... mam za mało palców i wyginają się nie pod tym kątem co trzeba! Do tego trza mieć pierdyliard palców!"
- "Nie wiem, za co mam trzymać, a za co ciągnąć."
- Małżonek orzekł, że szydełko jest bardziej przyjazne od drutów, bo ma haczyk. Poza tym, do szydełka potrzeba mniej palców niż do drutów (ale nadal jest to "pierdyliard" palców).
- chyba tylko raz powiedział k***a.
- ponadto zaobserwowałam typowe dla początkujących problemy z naciągiem włóczki.
Jestem strasznie dumna z mojego Męża :) Wytrzymał całe pół godziny eksperymentu i potem nadal się do mnie odzywał :) Ba, nawet kawę mi zrobił rano!
Mam taki pomysł - może poproście swoich facetów o próbkę ich możliwości na szydełku, a potem podeślijcie mi ich zdjęcia (robótek, nie facetów) wraz z przemyśleniami (facetów, nie swoimi). Może być z brzydkimi wyrazami, najwyżej je wygwiazdkuję ;)
Pierdyliard szydełkowy to coś jak alef zero, a druciany jak continuum.
OdpowiedzUsuńMi wystarcza 10 palców, ale jakby się zastanowić, to te najmniejsze (ostatnie) do niczego nie służą. Wystarczyłoby 8 palców!
UsuńMój mąż się przeraża ju patrzeniem tworzenia. Raz próbował haftu, stwierdził, że to poj*** i on nie wiem jak ja to ogarniam. I że on jednak woli wiertarkę :D I zostaliśmy przy takim układzie :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że i przy hafcie i przy wiertarce trzeba podobnej precyzji :D
UsuńPracuje w szkole jako pedagog. Kombinuję jak tu ogarnąć dzieciaki i pewnego razu wymysliłam, że mogą do mnie na długiej przerwie przychodzić ci, którzy chca się nauczyc dziergać na drutach, albo szydełku. I zgadnij, kto się pojawił?? Najwieksze rozrabiaki - chłopaki. Żebys widziała ich miny i skupienie ( nierealne w innych okolicznosciach) Szok. Przychodzili codziennie , do końca mojego projektu, część pokochała druty, część szydełko. Byli zawiedzeni jak powiedziałam, że to koniec. Ale byli tacy, ktorzy przynosili potem swoje domowe dzieła, albo przychodzili po rady> Tak to jest z tymi chłopami
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam pokaz szydełkowy w znajomym sklepie z ubraniami, wpadły tam gimnazjalistki i jeden gimnazjalista - i to właśnie on najszybciej ogarnął temat dziergania :) Zaczynam myśleć, że chłopy po prostu podchodzą do tego po inżyniersku.
Usuń