W tym tygodniu nabrałam ochotę na wydzierganie czegoś podobnego do witrażu, ale nie chciałam robić dziurawego dywanu. Ostatecznie wyszedł mi taki wypukły witrażo-podobny dywan, który w sumie kojarzy mi się też trochę z zegarem słonecznym:
Dywan mierzy 164 cm średnicy i pochłonął dwa dni roboty. Wydziergałam go z pięciu szpulek sznurka nowosolskiego o grubości 3 mm przy pomocy szydełka 5 mm.
Mam dla Was schemat liczący aż 44 okrążenia :)
Zwykłe słupki pojedyncze w tylną pętelkę narysowałam na zielono, zaś przednie reliefowe słupki pojedyncze są zaznaczone na fioletowo. O co chodzi z tymi samotnymi oczkami łańcuszka na styku początku i końca okrążenia??? Otóż starałam się jak zwykle ukryć ten brzydki szew zaraz przed wypukłością zrobioną ze słupków reliefowych. Tak więc kończę każdy rząd oczkiem ścisłym w tylną pętelkę pierwszego słupka reliefowego - i tego oczka ścisłego nie narysowałam na schemacie. Następnie robię oczko łańcuszka, by zacząć kolejne okrążenie z odpowiedniej wysokości - i to są te samotne oczka na schemacie. A potem robię pierwszy słupek reliefowy, taki prawdziwy, a nie udawany przez ileś tam oczek łańcuszka, bo to nigdy nie wygląda ładnie.
Dywan startuje od 12 słupków, bo zauważyłam, że z tego cienkiego zielonego sznurka lepiej wychodzą mi dywany mające dwunastokrotność motywu. Ale jeżeli dziergacie ściślej, to oczywiście zacznijcie od 14 lub nawet od 16 słupków, jak Wam wygodniej.
A za tydzień będę miała ochotę na coś białego z fikuśnymi wypukłościami i w ogóle takie ą ę :)
Komentarze
Prześlij komentarz