Na początek radosna wiadomość: dywan [ Pawie oka ] już się "wyśmierdział" i teraz pachnie całkiem przyjemnie :)
A teraz do rzeczy: jakiś czas temu pisałam o [ Hoooked Zpagetti ]. Cena jednego motka to 30-40 zł, zaczęłam się więc zastanawiać, czy nie dałoby się zrobić takiej przędzy metodą chałupniczą.
Znalazłam w sieci ten oto film, pokazujący jak zrobić "t-shirt yarn" z bawełnianych koszulek z odzysku.
Spróbowałam i już na samym początku napotkałam na problem: w polskich ciuchlandach bardzo ciężko jest dopaść koszulkę bezszwową! Kupiłam cztery wielkie koszulki ze szwami, uprałam, poczekałam aż wyschną, pocięłam, rozciągnęłam, zwinęłam i wyszedł mi z tego... mały koszyczek wyglądający, jakby urodził się i wychował w okolicach Czarnobyla:
No obrzydlistwo...
Wydałam około 16 zł, nie licząc wody i prądu do pralki. Po odrzuceniu nieprzydatnych fragmentów koszulek zostało mi jakieś 750 gramów bawełny. Zpagetti zrobione z t-shirtów jest bardzo sprężyste i ciężko się nim szydełkuje. Do tego dochodzą kawałki szwów i ślady po przyszytych metkach pojawiające się co chwilę. Gotowy produkt również jest sprężysty i mało solidny.
O ile pozyskiwanie takiego Zpagetti wychodzi tanio, o tyle jego jakość jest nienajlepsza zaś nakład pracy jest olbrzymi i na dłuższą metę się nie opłaca :( A miało być tak pięknie!
Ja też kiedyś próbowałam tej metody i tez stwierdziłam. że nie warta jest z tych samych powodów, które opisałaś :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie się przymierzam do zrobienia dywanu z koszulek tak mnie kuszą ale jak opisujecie że to lipa?
OdpowiedzUsuńSpróbować zawsze warto!
Usuń