Tym razem na sznurki czekałam aż dwa dni, przez co znowu dotarły do pracy i znowu musiałam dowieźć je do domu zbiorkomem. W oczekiwaniu na surowiec wymyśliłam sobie taki oto wzór z kwiatów:
Na ogół nie lubię robić dużych (arcy!)dzieł z doczepianych motywów, ponieważ regularne doszydełkowywanie małych części po prostu męczy mnie i nudzi. Ale metoda ta jest bardzo wygodna podczas robienia dywanu - można łatwo oszacować czas wykonania (20 minut * 19 kwiatków) i całkowitą długość sznurka (5 kwiatków to niecałe 200 metrów). Taki dywan można też dowolnie powiększyć po pewnym czasie, dodając kolejne okrążenie kwiatowe. Łatwo również można przerobić sześciokątny okrąg na równie sześciokątny owal.
Zużyłam aż 751 metrów sznurka na dywan o średnicy 140 cm. Machałam szydełkiem 10 mm przez sześć i pół godziny pracy, a całość waży 3.6 kg. Owa sznurkożerność sprawiła, że końcowy produkt wyszedł bardzo "mięsisty". Wygodnie się na nim siedzi i poleguje. Może kiedyś dorobię kolejne okrążenie z 18 dodatkowych kwiatów.
Dywan początkowo mi się nie podobał, lecz po odwróceniu na lewą stronę okazał się rewelacyjny :) Spędziłam przez to kilka minut przeciągając niezliczone końcówki sznurków ze strony "niby lewej" na stronę, którą poprzednio uważałam za "prawą".
Kilka fotek w trakcie pracy:
Zostało mi jeszcze dużo sznurka - może zrobię koszyk?
Świetny!
OdpowiedzUsuńA jaki upierdliwy w wykonaniu...
Usuń