Przejdź do głównej zawartości

Porozmawiajmy o dostępie...

...do "płatnych" wzorów szydełkowych ;) Ale na początek dywan dla przykucia uwagi:




Mierzy on zaledwie 150 cm średnicy, pochłonął 3 km sznurka bawełnianego o grubości 3 mm i wykończył mnie szydełkiem 5 mm. Cała praca zajęła mi 3 dni po 6 godzin.


To o co chodzi z tym dostępem? Otóż wiele dziewiarek sprzedaje swoje wzory w ten sposób: po uiszczeniu zapłaty na portalach typu Etsy lub Ravelry, kupujący dostaje na maila plik pdf i do tego często link to filmiku samouczkowego na youtubie. Te filmiki są oczywiście publikowane jako "unlisted", żeby tylko osoba mająca link mogła ten film zobaczyć. Sam filmik nie ma się polecać niechcący zaraz po wejściu na youtuba. To całe "unlisted" to takie cóś pomiędzy "private" i "public" - np. gdy chcecie wrzucić na youtuba filmik pokazujący jak Wasza latorośl deklamuje wierszyk na konkursie w przedszkolu, ale jednocześnie chcecie, aby filmik ten zobaczyła tylko babcia Grażynka (do której wysyłacie link), a nie jacyś zboczeńcy gustujący w recytujących dzieciach (brrrrr...).

No i jest to jakieś zabezpieczenie, w miarę spełnia jako tako swoją rolę. Aż do czasu, gdy ktoś ten filmik z recytującym purchlaczkiem/samouczkiem dywanowym (odpowiednie podkreślić) zaklika sobie na tablicę pinterestową!!! Znalazłam już bardzo wiele płatnych wzorów właśnie w ten sposób, że wpisałam nazwę wzoru w pinteresta. Jedno kliknięcie i widzę link do filmiku na youtubie, którego nie powinnam teoretycznie oglądać, jeżeli nie zakupiłam wzoru. Ba! Niektóre filmiki wyświetliły mi się ze swojej własnej inicjatywy, nawet ich nie szukałam! Np. filmik do pierwszej połowy dywanu widocznego powyżej. Wszelakie portale zawsze śledzą Wasze poczynania i pinterest pewnie sobie pomyślał o mnie: "ooo, ta osoba lubi klikać w filmiki unlisted, więc będę jej wyświetlał więcej takich filmików!".

Czy można z tym zrobić? Hmmm... Gdybym sprzedawała filmiki samouczkowe, to naturalnie byłabym wkurzona, że tak łatwo przeciekają one do ogólnodostępnego internetu. Ale z drugiej strony wiem, że nie da się nic z tym zrobić. Jeżeli wyślę przykładowej babci Grażynce link do filmu z recytującym purchlęciem, to nie mam już żadnej kontroli nad tym, komu ona dalej przekaże ten link. Może go nawet wydrukować na kartce i powiesić na klatce schodowej, aby reszta sąsiadów zazdrościła jej uzdolnionego wnusia. A jeszcze z trzeciej strony cieszę się, że mam taki łatwy dostęp do filmików, z których mogę się tak wiele nauczyć, a potem poeksperymentować i poprzerabiać po swojemu!

Także, moje drogie komercyjne dziewiarki - jeżeli chcecie sprzedawać samouczki, to może nie ładujcie tych filmików na youtuba, bo najdalej po kilku miesiącach i tak obejrzy je za darmo cały świat. Ale też nie mam żadnej dobrej rady, gdzie te filmiki ładować, aby nie dało się ich zaklikać na pinteresta... Nawet gdyby pinterest naprawił lukę bezpieczeństwa i nie pozwalał już na linkowanie filmików z klauzulą "unlisted", to przecież i tak można taki link umieścić gdzie indziej albo przesłać komuś w messengerze. Walka z tym procederem przypominałaby walkę z kserowaniem książek. Tak więc tylko zwracam uwagę na problem do ewentualnego przedyskutowania w komentarzach, może wyniknie z tego coś ciekawego? Czy w ogóle jest sens w chronieniu własności intelektualnej, która jest niczym innym jak oryginalną myślą, która komuś przyszła do głowy? Czy prawo potrafi i w ogóle powinno chronić coś tak nienamacalnego jak myśli, pomysły i idee?


Wracając do dywanu, to powstał on ze wzoru "LaceShell" autorstwa Tatiany Riazanowej. Koniecznie go wygooglajcie, bo jest przepiękny! Już kilka razy podziwiałam ten wzór na pintereście, aż pewnego przecudnego dnia wyświetlił mi się filmik do tego dywanu, a dokładniej do pierwszych 20-kilku okrążeń. Tak sam z siebie się wyświetlił, w ogóle go nie szukałam (akurat tego dnia :P)! Drugiej części nie znalazłam, więc dalej pofantazjowałam samodzielnie. 

Jeszcze nigdy nie dziergałam taką ciekawą techniką, poza drobnym incydentem w [ styczniu ], który mi nie wyszedł, bo dawałam dwa oczka łańcuszka podczas gdy wystarczyłoby jedno. Występują tam tylko 3 rodzaje ściegów: przednie reliefowe słupki oraz półsłupki poprzedzielane oczkami łańcuszka, czyli takie oxoxoxoxoxo. No i mam kilka przemyśleń i detali do dopracowania.

Gdy mam same słupki (reliefowe lub zwykłe), to wysokość okrążenia jest mniej więcej taka sama i najlepiej wychodzą mi wzory 6/12-dzielne ze sznurka 3 mm. Ale gdy słupki przeplatane są półsłupkami, to średnia wysokość okrążenia jest ciut mniejsza - jak to wpłynie na krotność? Pojęcia nie mam... Przy słupkach dodaję zwykle 12 słupków na okrążeniu, ale przy półsłupkach tylko 6. Czy mam z tego wyciągnąć średnią? (12+6)/2 = 18/2 = 9. Czy mam robić dywany 9/18/27/36...-dzielne?

Mój dywan wyszedł z brzydkim szwem, a ja już od dawna wolę dziergać spiralnie. Jak to wyjdzie, gdy koniec spirali wypadnie na złączeniu słupka i półsłupka? Przecież one mają różną wysokość, czy nie będzie krzywo?


Jedna rzecz bardzo mi się podoba - dywan dziergany taką techniką jest niesamowicie zwarty i sztywny, cudownie się go odkurza. Niestety, ostatnie okrążenie nie chce przez to przylegać do podłogi i oczyma wyobraźni już widzę, jak ktoś się o to potyka, rozlewając jednocześnie niesioną kawę i tłukąc przecudnej urody kubek z jednorożcem. Niby dałam w ostatnim okrążeniu ścieg w tylną pętelkę, ale i tak odstaje, no sami zobaczcie:



Sknociłam jeszcze coś: bałam się, że pod koniec zabraknie mi sznurka, więc skończyłam wewnętrzne płatki tak na chama, co widać na tym zdjęciu:

Niby tego nie widać, musiałam odgiąć ten fragment na siłę, żeby Wam to pokazać, ale jednak mnie to swędzi. Aha, i miałam rację - ledwo wystarczyło mi sznurka na zakończenie :P

I jeszcze mnie boli, że wzór zmienia się bardzo powoli, nie da się za bardzo zrobić linii załamujących się pod ostrzejszym kątem przy użyciu tej techniki. Żeby było ciekawiej, musiałabym tam upchnąć 12 motywów - byłyby one wówczas cieńsze i przez to szybciej zmieniałyby swój kształt. 

Co mnie jeszcze zdziwiło - przez te maciupkie półsłupeczki, każde okrążenie trwa bardzo krótko, ale za to zrobiłam tych okrążeń łącznie... 61 (słownie: sześćdziesiąt jeden). To chyba mój rekord!

Podsumowując: ja potraktuję ten dywan jako testowy, ale już mam w głowie plan na inny wzór w tym stylu i może wyrobię się z nim przed zimą. A Wy, w ramach poszerzania swoich kompetencji hakerskich, możecie własnoręcznie wyszukać wzory, które zawsze chcieliście poznać, ale baliście się je nabyć drogą kupna. A jeżeli znajdziecie coś takiego, to chociaż zostawcie lubika na kanale danej twórczyni, aby się poczuła doceniona. Możecie też ją poinformować o wyciekaniu tajemnych wzorów ;) Lub nie. Nie oceniam, tylko informuję o możliwościach i zagrożeniach.


Komentarze