Małżonek przeczołgał mnie dzisiaj na piechotę do, po i z zoo, co łącznie dało 20 km i chwilowo sprawiło, że nie wiem jak się nazywam. W pawilonie żyraf i surykatek napotkaliśmy taką oto intrygującą gablotkę:
Na górnych półkach królują szydełkowe zwierzęta, a na dolnej... szaliki dla żyraf :)
Ratuję prawie codziennie! Chociaż dzisiaj nie, bo po takim przeczołganiu nie dam rady wejść po schodach na piętro - napoczęty dywan będzie musiał poczekać do jutra.
Stegozaur na pierwszym planie jest przesłodki, ale raczej nie uchroniło go to przed wyginięciem :(
Komentarze
Prześlij komentarz