Całe wieki temu zrobiłam [ pokrowce ] (z wściekle żółtego sznurka) na składane krzesła do salonu (model "Terje" ze szwedzkiego sklepu na literkę "I"). Były takie mięciutkie i milutkie w dotyku, ale potem pewnego razu zabrakło mi żółtego sznurka do dywanu i musiałam je spruć - czego żałowałam aż do wczoraj! Brak pokrowców był szczególnie odczuwalny w lecie, gdy siada się w krótkich spodenkach na twardym krześle w szczebelki, po czym owe szczebelki odciskają się na pupie i udach niczym paski zebry.
|
Robiąc jasne pokrowce zużyłam 4*700 g = 2.8 kg, czyli około 600 metrów sznurka o grubości 5 mm. Nowe siedziska składają się z pokrowca właściwego i trzech guzików. Korzystałam z prześlicznych przezroczysto-różowych drutów 10 mm. Kupiłam je kiedyś bez wyraźnej potrzeby, zerkały na mnie ze sklepowej półki i mówiły "kup nas", a ja mam przecież słabą silną wolę!
Część wzorów zaczerpnęłam z książki "Continuous Cables" Melissy Leapman, a część zaimprowizowałam. Gdybym porządnie się zmobilizowała i przysiadła na kanapie z herbatą, ciasteczkami i filmem na laptopie, to wyrobiłabym się w jeden długi dzień, ponieważ jeden pokrowiec zajmuje około 2-3 godzin.
Zrobiłam jeszcze dwa ciemno-zielone pokrowce na zapasowe krzesła, które na co dzień trzymamy w szafie i które wyciągamy tylko na wypadek gości. Po namyśle stwierdziłam jednak, że na ciemnym tle słabo widać warkocze :(
Tak więc gdybyście nie wiedzieli co zrobić z małych ilości sznurka, to polecam pokrowce :) Szybko się je robi, dzięki czemu nie da się znudzić w trakcie :D Poza tym bez problemu wchodzą do pralki!
Świetny pomysł! Pokrowce są piękne! Bardzo lubię takie struktury.
OdpowiedzUsuńPożerają niewiele sznurka, więc łatwo można je zrobić z resztek :)
Usuń